Załóżmy, że jest w tobie potworek. Taka malutka, łatwa do przeoczenia istotka. To może być np. „Uwielbiający słodycze” lub bestyjka ”Wypiję jeszcze tylko jednego”. To może być potworek „W lato obracam się za każdą kobietą w sukience” lub tyci demonek „Wstyd się przyznać, ale z przyjemnością patrzę na muskularnych facetów z jednodniowym zarostem i nie ważne, czy potrafią dodawać”.
Bakcylek torebek za pół pensji, nigdy nie skasowanego z telefonu Tindera, albo świntuszek wieczornych, samotnych seansów, przy krótkich filmach bez dialogu, za to, z plejadą zmieniających się aktorek.
W każdym razie, jest to jakaś twoja słabostka, której jesteś bardziej lub mniej świadom, ale która nie mieści się w twoim wachlarzu tematów, którymi dzielisz się z przyszłymi teściami przy wigilijnym stole.
Pewnie próbujesz walczyć z potworkiem. W kuźni słuszności, w ogniu przykazań dobrego żywienia i dobrego smaku, wykuwasz miecz poczucia winy i… szarża na bydlaka. Bitwa.
Uderzasz mocnymi ciosami wstydu i zaklęciami: „To się więcej nie ma prawa powtórzyć”, „Od jutra z tym koniec” i „Tak nie można, co by powiedział/a/eli (znajomi, mama, tata, mąż, żona, papież)?”.
Wreszcie, po ciężkiej walce i użyciu całej mocy magii poczucia winy, zapędzasz potworka w mroki nieświadomości… i jak zwycięzca odchodzisz do swoich spraw.
Tylko gdybyś człowieku zobaczył jego minę…
Gdybyś spojrzał…
Zobaczyłbyś wielki syty uśmiech.
A gdybyś przysłuchał się dźwiękom, które wydaje…
To usłyszałbyś błogie: „mniam, mniam, mniam”.
On tylko na to czekał…
Bo im bardziej z nim walczysz, tym staje się silniejszy.
Cykl Życiowy Potworka
Cykl życiowy potworka jest następujący. Pojawia się pod postacią drobnej myśli o grzeszku. Następnie zaczyna tuczyć się na twoim zgorszeniu i poczuciu winy. Kiedy urośnie wystarczająco, atakuje.
Przejmuje kontrolę, a ty kończysz o 2 w nocy z buzią wysmarowaną resztkami czekolady, niepotrzebną torebką albo trzecią wiertarką. To przynosi ulgę od poczucia winy. Na chwilę. Bo zaczyna się moralniak i zaklęcia „To się więcej nie powtórzy”… Zakończone twoim niby zwycięstwem, a tak naprawdę słodkim ”mniam, mniam, mniam” potworka.
Potworek: Cześć! Może zjemy dziś hamburgera?
Ty: Jestem potworem, skąd u mnie, weganina, takie myśli? Tam krowy i kurczaki giną w męczarniach (poczucie winy).
Potworek: Mmm… mniam, mniam, mniam (Zwiększanie rozmiaru i siły)
Jak widzisz ten nasz pan słodyczowy, zboczony, czy też inny podobny, wszystkie mają jeden ulubiony posiłek, a jest to twoje poczucie winy. Na tym, tak naprawdę, się pasą. Czerpią energię z twojej niechęci i z twojej nienawiści. Taplają się w pogardzie, jak ryba w wodzie. Nie da się z ich zabić. Nie da się ich zniszczyć, nie da się ich pokonać w walce.
Bo im bardziej z nimi walczysz, tym stają się silniejsze…
Communi humana natura monstrum
Zdradzę ci tajemnicę, one wszystkie należą do jednego gatunku. Jego nazwa łacińska brzmi „Communi humana natura monstrum” co w wolnym tłumaczeniu oznacza: „Pospolity potworek człowieczeństwa”.
Ten sympatyczny stworek, to część twojej cudownej człowieczej natury. To twoje słabostki. Jeśli myślisz, że to tylko twoja przypadłość to, no cóż, źle myślisz. Bo potworek człowieczeństwa mieszka u jakichś 7,5-8 miliardów ludzi, czyli w skrócie, u wszystkich. To część twojej natury. A jeśli myślisz że da się zniszczyć własną naturę, to do zobaczenia o 2 w nocy, w posłaniu ze sreberek po czekoladzie i pustych opakowań po batonikach.
Biada nam! Co robić?
Potworek człowieczeństwa nigdzie się nie wybiera. Potworka nie da się utłuc. Nie da się go zwalczyć, bo on się na tym tuczy. Potworka nie da się usunąć chirurgicznie ani wyleczyć tabletkami. Ale jest inne wyjście…
Zobaczyć go i pokochać. Przygarnąć. Uznać, że jest, będzie i nie wyganiać. Uznać w samym sobie człowieka. Z uśmiechem na ustach przyznać się przed sobą, do własnych słabości. Nie oznacza to, żeby podszeptom od potworka bezmyślnie ulec. Nie. Chodzi o to żeby przyznać i zaakceptować, że są, będą i mają prawo być. Nie oznacza to, że trzeba za nimi podążać. Tylko żeby potraktować je z życzliwością, tak jak traktuje się szczebiot dziecka.
Czyli, kiedy potworek podszeptuje ci jakąś myśl, możesz zareagować oburzeniem i samobiczowaniem. Efekt? On i tak pewnie dostanie czego chce albo utuczysz go poczuciem winy i dostanie to później, jak będzie większy i silniejszy. Możesz też spróbować przywitać go z radością, sympatią i wzruszeniem. Jak dawno nie widzianego przyjaciela, którego znasz od zawsze:
– Wstydź się! Znowu (myślałeś o hamburgerach/spóźniłeś się/ nie trzymałeś diety/ siedziałeś trzy godziny na Fejsbooku/ spędziłeś weekend z Netflixem itd…)co?! Hańba! – krzyczy potworek. W międzyczasie zawiązuje serwetkę pod szyją. I oczekuje z nożem i widelcem na sycącą porcję poczucia winy.
– Oj dawno Cię nie było, Panie stary zgrywusie!
– … – konsternacja potworka.
– Strasznie się cieszę, że Cię słyszę! Co tam u Ciebie?
– … – następuje próba wycofania się do jaskini.
– Muszę Ci coś wyznać… stęskniłem się za Tobą!
– Hańba? – malutki już potworek, cichutkim głosikiem próbuje starych sztuczek.
– Kocham cię Stary!!
– AAAAAaaaaaa……- kochana acz przerażona istotka, ucieka żeby skryć się w zakamarki nieświadomości.
Coś, co żywi się twoją nienawiścią i poczuciem winy, nie potrafi sobie poradzić z twoją akceptacją i życzliwością. Zmniejsza się, traci siłę, i otoczkę grozy. Tylko pamiętaj, to część twojej natury, ona się nigdzie nie wybiera. Jeśli pomyślałeś, że to jest dobra sztuczka na walkę z potworem, że akceptacja jest bronią…To wsłuchaj się … delikatny wietrzyk niesie z jaskini cichutkie, mniam, mniam, mniam.
Wzruszający jest ten nasz ludzki los
Ram Dass, nauczyciel duchowy z linii hinduizmu, podzielił się kiedyś swoją praktyką. Po 20-30 latach bycia nauczycielem i guru. Po długoletniej pracy i walce ze sobą. Kiedy zauważył, że bycie świętym nie zwalnia od spogląda na kobiety, czy tam, że objadł się słodyczami jak degenerat (to jego słowa). Dotarło do niego, że co jak co, ale on naprawdę się starał. I, że co jak co, ale on kurczę, naprawdę był święty. I zrozumiał, że to nie pomogło i nie wyleczyło go z człowieczeństwa…
Kiedy wreszcie to do niego dotarło, przestał się samobiczować i zaczął mawiać: „ jaki wzruszający jest człowiek, którym jestem”. Kiedy zaakceptował, że lubi słodycze. Kiedy dał sobie do tego prawo. Właściwie przestał je jeść. Chociaż, od czasu do czasu zjadł, z pełną miłością do siebie, jakieś potwornie tłuste ciastko.
Jeśli akceptacja jest szczera, jeśli zaakceptujesz i przygarniesz potworka. Jeśli nie będziesz go karmił poczuciem winy i wstydem. W skrócie, jeśli zaakceptujesz, że jesteś tylko człowiekiem, że masz słabości i że wszyscy jakieś mają, on pozostanie z tobą na zawsze, ale nie jako monstrum grozy. Tylko jako słodkie zwierzątko, które, od czasu do czasu, próbuje jakoś psocić.
Tu spróbuje podszeptać ci jakieś okropieństwo. Tam spróbuje podpuścić do samobiczowanka. A ty, z pobłażliwością i łezką w oku zaśmiejesz się życzliwie, poklepiesz go po pleckach i podrapiesz za uszkiem. A potem wrócisz do swoich spraw. Życie może być znośne. I może się nawet skończyć od czasu do czasu małą czekoladką na diecie … pyszną i bez poczucia winy.
Wzruszający jest ten nasz ludzki los… więc przygarnij potworka.
Jeśli Ci się spodobało, będzie mi miło jak udostępnisz lub zostawisz komentarz:)
Zobacz tez najnowszy wpis.